Utwór
 
Osoba
 
Zespół
 
Serie
 
 
Publikacja
 
Rękopis
 
Instytucja
Szukaj
[Jak korzystać?]

[Więcej] Czy wiesz...

dlaczego w niektórych okolicach wystrzega się ścinania pewnych drzew, wierząc, że będzie z nich ciec krew?

[dowiedz się]

Utwór (ostatnia modyfikacja: 2013-08-01 18:10)
Ach, co to był za ślub

Tytuł

Ach, co to był za ślub

Autor słów

OsobaMłynarski Wojciech

Autor muzyki

OsobaSikorski Józef

1Wariant:Tekst utworu

Dawno temu już, bo przed laty stu,

z górą stu,

pewien strażak miał huczny ślub,

kumple mosiężni w krąg,

a on miłej swej ślubuje

wierność aż po grób.

A zaś vis à vis wynajmował dom,

wiejski dom,

skromny muzyk pan Mendelssohn.

Strażak był złoty chłop,

mówi: „Proście tu muzyka,

podje se i on”.

Ach, co to był za ślub,

ach, co to był za ślub!

Dęta orkiestra grała

ile tchu,

wierzcie nam,

trąby tu,

tuby tam,

ach, szkoda słów!

Panie, panowie, był to

wspaniały ślub,

to był ślub!

Starszy strażak już, co na tubie grał,

tęgo grał,

uroczysty spicz wierszem miał,

zebrał za to moc braw

i nad kuflem fajansowym

dalej mężnie trwał.

„O gołąbeczko ma,

niech szczęście wiecznie trwa”.

Nawet pan Mendelssohn

musiał przyznać, że pan młody

głos miał niby dzwon.

Ach, co to był za ślub,

grzmiał koncert trąb i tub!

Wreszcie imć Mendelssohna

zimny pot

zrosił w lot,

a on sam

krzyknął: stop!

Podkasał frak

i na cześć młodej pary

sam zagrał tak...

Od tej chwili lat przeminęło sto,

z górą sto.

Wierzcie, to był ślub, że ho ho!

Został po nim ów marsz

imć Feliksa Mendelssohna

i wspomnienie to:

Ach, co to był za ślub,

ach, co to był za ślub!

Dęta orkiestra grała

ile tchu,

wierzcie nam,

trąby tu,

tuby tam,

ech, szkoda słów!

Panie, panowie, był to

wspaniały ślub,

to był ślub! [2]

Informacje dodatkowe

W 1969 r. OsobaJuliusz Loranc przestał być kierownikiem muzycznym zespołu ZespółAlibabki. Nie dociekamy przyczyn, zadowolimy się informacją, że miał inną wizję. Jeśli mówi się, że na świecie era wokalno-instrumentalnych zespołów zaczęła się od ABBY (1974) to u nas początek tej epoce dała pięć lat wcześniej wizja Loranca, grupa ZespółQuorum. Ogłoszono, przesłuchania i z dziesiątków osób wybrano siedmioro młodych ludzi. Wszyscy chłopcy musieli grać na instrumentach i śpiewać, dziewczęta tylko śpiewały. I wyglądały.

Loranc teatr swój widział ogromny. Piszę „teatr”, bo w zamyśle miało być tak: każde z członków zespołu jest niezależnym solistą, zdolnym do wykonywania wszelkich zadań wokalnych. Także chórków, duetów i czego tam jeszcze będzie trzeba. Quorum miało stanowić podwalinę pod większą całość. Tymczasem jednak, na powstawanie tej całości nie było pieniędzy. Firmowało grupę InstytucjaPolskie Stowarzyszenie Jazzowe, ale dawało tylko „pieczątkę”, Loranc finansował wszystko z własnej kieszeni i z dobrych kontaktów z branżą. Salę na próby udostępniał w Pałacu Młodzieży druh Andrzej Kieruzalski, za co Juliusz Loranc aranżował repertuar dla prowadzonej przez niego ZespółGawędy.

Już się wydawało, że przedsięwzięcie przerosło możliwości jego twórców, (choć byli przekonani o słuszności idei), a tu pierwsze zamówienie złożył Jerzy Gruza. Poprosił o nagranie czołówki do programu telewizyjnego „Kariera”. Motywem miał być utwór z musicalu „Hair” zatytułowany „Aquarius”. Nie słyszałem jeszcze w Polsce tak świetnie śpiewającego chórku, wspomina Julisz Loranc, a i na świecie niewiele takich było. Wtedy przekonałem się, że warto to ciągnąć.

Po trzech miesiącach prób przychodzi pierwsza poważna propozycja. Występ, przed (wtedy) europejskiej sławy zespołem, The Marmalade. Zaraz za nią następna. Nagranie „czwórki”. Trzeba było przygotować repertuar dla szerokiej publiczności.

Loranc, spiritus movens projektu, miał w zespole zdolnych muzyków. I choć sam jest nietęgim kompozytorem, wiedział, że danie szansy kolegom, poszerzy paletę repertuaru. Nie pchał się więc na pierwszy plan, z uwagą słuchał, co kto ma do zaproponowania. Z jednego tylko nie rezygnował, sam będzie aranżował wszystkie utwory, żeby zapewnić spoistość brzmienia.

Był w zespole Quorum basista Józek Sikorski, ze względu na obłe kształty zwany „Wielorybem”. Miły ten, lekko sepleniący grubasek miał predylekcję do jazzowych standardów. Komponował, jak to nazywa Loranc „jazziki”. Jeden z nich, szczególnie pobudził wyobraźnię kierownika muzycznego.

Zrobiłem z tego małą wodewilowo-kabaretową suitę, opowiada Loranc. Podzieliłem całość na głosy, ułożyłem scenariusz jakiejś historii opowiedzianej przy pomocy melodii i taki muzyczny, groteskowy obrazek, zaaranżowałem. Współpracowałem przez lata ze studenckimi kabaretami, z Hybryd znałem OsobaWojtka Młynarskiego i u niego zamówiłem tekst. Przyniósł go, a ja zaniemówiłem. Tekst był o jakimś odkrywaniu Ameryki, w każdym razie nie pasował do tego, co sobie wymyśliłem. Trzeba wiedzieć, że Młynarski jest bardzo drażliwy na punkcie swojej twórczości i powiedzenie mu wprost, że sknocił robotę, do rękoczynów może by nie doprowadziło, ale do zerwania współpracy na pewno. Trzeba było delikatnie. Zaprosiłem Wojtka na próbę, zespół wykonał całość jako taką wokalno-aktorską scenkę, markując słowa i wtedy Wojtek sam się zorientował, że jest nie tak. „Stary, trzeba było tak od razu mówić, to jest zupełnie inna sprawa”.

Tak powstała żartobliwa opowieść o tym jak to ślub pewnego strażaka, natchnął kompozytora nazwiskiem Mendelssohn do napisania marsza weselnego. Pięknie rozpisana na głosy solistów, z niezapomnianym „Ach gołąbeczko ma, niech szczęście wiecznie trwa”, który dyszkantem zaśpiewał sam kompozytor Józek „Wieloryb” Sikorski.

Urok piosenki docenił i sam Wojciech Młynarski. W książce OsobaDariusza Michalskiego Publikacja„Dookoła Wojtek”, powiada: Sposób nagrania przez Quorum także wpłynął na jego powodzenie. Bo powstał taki duży, głośny i znany przebój. Oni go znakomicie wymyślili i fajnie zrobili – i w studiu, i potem na scenie. To był najprawdziwszy szlagier i ja to wiedziałem; czułem to, kiedy go (po raz drugi) pisałem[3].

Występuje na fonogramach

 
Copyright © 2007-2011 Biblioteka Polskiej Piosenki • Ostatnia aktualizacja: 2018-07-26 21:59
powered by Athenadeign by TreDo
Odsłon od Listopada 2007
95504765

Odwiedzin od Grudnia 2010
76103027
Korzystanie z zamieszczonych na stronie internetowej utworów (w szczególności tekstów piosenek i nut) i ich opracowań, w całości lub jakichkolwiek fragmentach, jest dozwolone wyłącznie w zakresie własnego użytku osobistego w sposób nienaruszający normalnego korzystania z utworu lub słusznych interesów twórcy. Zakazane jest korzystanie lub/i rozporządzanie opracowaniami, przeróbkami i modyfikacjami utworów zamieszczonych na stronie internetowej. W szczególności zakazane jest wykorzystywanie zamieszczonych na stronie internetowej utworów lub/i ich fragmentów, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, w celach zarobkowych.

Biblioteka Polskiej Piosenki dąży do popularyzacji i utrwalenia wiedzy o polskiej piosence historycznej i współczesnej. Jako instytucja publiczna stara się utrzymać najwyższe standardy zgodności z obowiązującym w Polsce prawem. Biblioteka nie czerpie żadnych korzyści z podejmowanych przedsięwzięć - kieruje się dobrą wolą. Szacunek do pracy Twórców, Autorów i Artystów jest jedną z fundamentalnych zasad funkcjonowania Instytucji. Jeżeli umieszczenie tekstu utworu jest sprzeczne z czyimiś prawnymi lub osobistymi interesami - uprzejmie prosimy o kontakt przy pomocy znajdującego na górze strony formularza lub przy pomocy poczty elektronicznej. Tekst zostanie bezwzględnie usunięty.

Strona Biblioteki Polskiej Piosenki wykorzystuje tzw. pliki cookie do zliczania unikatowych odwiedzin oraz przechowywania informacji o historii odwiedzonych rekordów Biblioteki Cyfrowej. Pliki cookie nie są przechowywane po zamknięciu sesji przeglądarki. Odwiedzający może zmienić ustawienia plików cookie korzystając z odpowiednich okien ustawień swojej przeglądarki.
To jest archiwalna odsłona strony i bazy CBPP.