Żal rośnie jak las — sto lat
Lodowce płoną jeszcze w nas
Choć zachwyt już przeminął
Spójrz — miłość to byłam ja
To, co ma w pieśni kiedyś żyć
To w życiu musi zginąć
Cinema, bo cinema
Podróż przez śmiech i płacz
Do pustych brzegów smutku
Cinema — spłoszony rytm dnia
Daje go Pantarej, już mniej
Więc, przekreśl to „więc” i już
Co łatwo przyszło musi iść
Namiętność jest jak Wena
Spójrz — wątek się rwie jak nić
A może tamto prawdą jest
A nas po prostu nie ma
Cinema, bo cinema
Podróż przez śmiech i płacz
Do pustych brzegów smutku
Cinema — spłoszony rytm dnia
Daje go Pantarej, już mniej [2]