2322212019181716151413121110987654321Wariant:Tekst utworu Wariant 1 Idzie żołnierz borem, lasem Przymierając z głodu czasem. To bida, to bida, hej sa sa sa, To bida, to bida, niedola. Przyłóż drzewek do ogniska, Bo mi zimno boki ściska. To bida... Byle na dziś było chleba, Już na jutro nie potrzeba. To bida... Na co nam się zdały szatry, Które spędzą lada wiatry. To bida... Las mi domem, niebo dachem Cały świat wspaniałym gmachem. To bida... [1] Wariant 2 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając głodem czasem. Soli, chleba nie żałować, Trzeba żołnierza ratować. Chociaż żołnierz obszarpany, Przecie ujdzie między pany. Suknia na nim nie blakuje(1), Dziurami wiatr wylatuje. W kotły, bębny zabębnili, Na wojenkę zatrąbili. I ja też bym rad pojechać, Nie ma mi kto konia siodłać. Starsza siostra usłyszała, Konika mu osiodłała. Młodsza siostra miecz mu niesie, Płacze, krzyczy: zabiję się Nie płacz, siostro, nie płacz brata, Powrócę ja za trzy lata. Nie wyszło rok i półtora, Już żołnierze jadą z pola. Witam, witam, mospanowie, Daleko tam brat na wojnie? Niedaleko w szczerem polu, Trzyma główkę na kamieniu. A koń jego wedle niego Grzebie nóżką, żałuje go. I wygrzebał po kolana Żałujący swego pana. Kiedym ja miał swego pana, Tom ja jadał gołe ziarna. Teraz nie mam sieczki, słomy, Rozdzióbią mnie kruki, wrony. Lepsza w domu groch, kapusta, Niż na wojnie kura tłusta. Lepiej w domu cepem buchać, Jak na wojnie z kęsa gruchać. Bo na wojnie pięknie chodzą, Po kolana we krwi brodzą. Na polu się snopki chwieją, Nie pod jednym nogi mdleją. Bo na wojnie szable kruszą, Niejeden się żegna z duszą. [2], [6], [8] Objaśnienia (1) – blakować – pełznąć, płowieć Wariant 3 Pod Kamieńcem, pod Podolskim, Stoi Turek z swoim wojskiem. Stoi, stoi, nie wojuje, Więcej wojska potrzebuje. Hetman w polu kołem toczy, Turecczyźnie pluje w oczy. Leci strzała za strzałami, Krew się leje promieniami, Promieniami i dziurami, Wielki strach i z wojakami. [2], [7] Wariant 4 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając z głodu czasem: Chleba, soli nie żałować, Trza żołnierza poratować. Suknia na nim poblakuje, Wiatr dziurami przelatuje Jadą, jadą, wywijają, Na wojenkę wysyłają. I ja bym też z wami jechał, Gdyby mi kto konia siodłał. Starsza siostra usłyszała, Konika mu osiodłała. A ta średnia miecz podaje, A ta młodsza krzyczy, łaje: Wy nie płaczcie siostry, brata, Wróci on nam za trzy lata. Tu nadchodzi rok, półtora, Huzarowie jadą z pola: Witajcie wy, huzarowie, Daleko tam brat na wojnie? My z wojenki też jedziemy, Twego brata nie wieziemy, Leży on tam na Wołyniu, Trzyma głowę na kamieniu. Konik jego koło niego, Grzebie nogą, żałuje go. Już wygrzebał po kolana, Chce pochować swego pana. [2] Wariant 5 Idzie żołnierz borem, lasem, Idzie żołnierz borem, lasem. Zamierając z głodu czasem, Zamierając z głodu czasem. Suknia na nim poblakuje, Wiatr dziurami przelatuje. Jadą, jadą, wywijają, Na wojenkę wysyłają. I jaćbym też z wami jechał, Gdyby mi kto konia siodłał. Starsza siostra wyskoczyła, Konika okulbaczyła. A ta średnia miecz podaje, A ta młodsza krzyczy, łaje. Wy nie płaczcie, siostry, brata, Wróci on wam za trzy lata. Tu nadchodzi rok, półtora, Huzarowie jadą z pola: Witajcie wy huzarowie, Daleko tam brat na wojnie? My z wojenki też jedziemy, Twego brata nie wieziemy, Leżyć on tam na Wołyniu, Trzyma głowę na kamieniu. Konik jego koło niego, Grzebie nogą, żałuje go. Już wygrzebał po kolana, Chce pochować swego pana. [3], [14] Wariant 6 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając z głodu czasem. Suknia jego pokrwawiona, Szabla jego wyszczerbiona. Mundur na nim poblakuje, Wiatr dziurami przelatuje. Las mu domem, niebo dachem, Cały świat wspaniałym gmachem. Chociaż żołnierz obdrapany, Ale stoi między pany. [5] Wariant 7 Idziem sobie borem lasem, Przymierając z głodu czasem. Oj bida — to bida! Oj to-to-to! Oj bida — to bida! Niedola! Od wsi do wsi wędrujemy. Ładne panny całujemy. Oj bida... Panny cenią nas wysoko, Robią do nas perskie oko. Oj bida... Ej mężowie strzeżcie żony! Bo tu idą legiony. — Oj bida... Strzelec koszuli nie pierze, Bo ją czystą z płota bierze. Oj bida... Wachmistrz nasz chleb z masłem jada, Za to kasza bywa biada. Oj bida... [5] Wariant 8 Idzie żołnierz borem, lasem, przymierając z głodu czasem. Suknia na nim nie blakuje, wiatr dziurami przelatuje. Chustka czarna jest za pasem, ale i tej pusto czasem. Chociaż żołnierz obszarpany, przecież ujdzie między pany. Trzeba by go obdarować, soli jemu nie żałować. Wtenczas żołnierz szanują, kiedy trwogę na się czują. Zapłaćże mu, Jezu, z nieba, boć go pilna jest potrzeba. [10], [12], [13], [15], [17] Wariant 9 Idą strzelcy górą, lasem, Przymierają z głodu czasem, Oj bieda, to bieda, niedola. Gdy przez miasto wędrujemy, Ładne panny całujemy, Oj bieda, to bieda, niedola. Panny ceniąc nas wysoko, Robią do nas „perskie oko”, Oj bieda, to bieda, niedola. [11] Wariant 10 W kotły, bębny uderzyli, Na wojenkę zatrąbili. Starsza siostra usłyszała, Konia bratu osiodłała. Młodsza miecz mu przypasała, Sama rzewnie zapłakała. Nie płacz, nie płacz siostro brata, Powrócę ja za trzy lata. Nie wyszło roku półtora, (tak półtora) Wojownicy jadą z pola. Witam, witam mospanowie, Daleko tam brat na wojnie? Leży w polu na Podolu, Prawą nóżkę ma w strzemieniu. Konik jego wedle niego, Grzebie nóżką, żałuje go. I wgrzebał się po kolana, Żałujący swego pana. Wstawaj panie młodziusieńki, Ja, twój konik wierniusieńki. Póki na mnie pan mój siadał, To ja czyste ziarno jadał. Teraz nie mam sieczki, słomy, Rozdziubią nas kruki, wrony. [15] Wariant 11 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając z głodu czasem. Chociaż żołnierz obszarpany, Przecież stoi między pany. Trzeba by go obdarować, Chleba, soli nie żałować. W kotły, bębny uderzyli, Na wojenkę zatrąbili. Starsza siostra usłyszała, Konia bratu osiodłała. Młodsza miecz mu przypasała, Sama rzewnie zapłakała. Nie płacz, nie płacz siostro brata, Powrócę ja za trzy lata. Nie wyszło roku półtora, Tak — półtora, Wojownicy jadą z pola. — Witam, witam mospanowie, Daleko tam brat na wojnie? — Leży w polu na Podolu, Prawą nóżkę ma w strzemieniu. Konik jego wedle niego, Grzebie nóżką, żałuje go. I wgrzebał się po kolana, Żałujący swego pana: Wstawaj panie młodziusieńki, Ja, twój konik wierniusieńki! Póki na mnie pan mój siadał, To ja gołe ziarna jadał. Teraz nie mam sieczki, słomy, Rozdzióbią nas kruki, wrony. [16] Wariant 12 W kotły, bębny zabębnili, Na wojenkę zatrąbzili./bis Oj, rad bym ja tam pojechał, By mi chto konia obsiodłał./bis Starsza siostra usłuchała, Bratu konia obsiodłała./bis A ta druga miecz podała, A ta trzecia zapłakała./bis Nie płacz, siostro, swego brata, Wróci on się za trzy lata./bis Nie minęło rok, półtora, Wojennicy jadą z pola./bis Pytam się was, wojennicy, Czy jedzieta z wojny wszyscy?/bis Wszyscy, wszyscy i nie wszyscy, Tyło twój brat na granicy./bis Konik jego kole niego Grzebie nóżką, żałuje go./bis I wygrzebał w pół kolana Żałujący swego pana./bis [18] Wariant 13 A trzy siostry brata miały — hura! A trzy siostry brata miały, I go na wojnę wydały — hura, hura, hura! A ta pierwsza konia dała — hura! A ta pierwsza konia dała, A ta druga osiodłała — hura, hura, hura! A ta trzecia miecz podała — hura! A ta trzecia miecz podała, I nad bratem zapłakała — hura, hura, hura! Nie płacz, siostro, nie płacz brata — hura! Nie płacz, siostro, nie płacz brata, Powrócę ja za trzy lata — hura, hura, hura! Darowało rok, półtora — hura! Darowało rok, półtora, Już panowie jadą z pola — hura, hura, hura! Hola, hola, waćpanowie — hura! Hola, hola, waćpanowie, Daleko tam brat na wojnie — hura, hura, hura! On tam leży, w szczerym polu — hura! On tam leży, w szczerym polu, Trzyma głowę na kamieniu — hura, hura, hura! Konik jego koło niego — hura! Konik jego koło niego, Grzebie nóżką, żałuje go — hura, hura, hura! [18] Wariant 14 Pod Kamieńcem, pod Podolskim,/bis Stoi Turek ze swym wojskiem./bis Stoi, stoi, nie wojuje,/bis Więcej wojska potrzebuje./bis Ja bym miał chęć wojować,/bis Żeby miał kto konia siodłać./bis Starsza siostra usłyszała,/bis Konia bratu osiodłała./bis Młodsza siostra miecz podaje,/bis A że jej się serce kraje./bis Nie płacz, siostro, nie płacz brata,/bis Powróci on za trzy lata./bis Minął roczek i półtora,/bis Żołnierze wracają z pola./bis Witam, witam was, panowie,/bis A czy żyje brat na wojnie?/bis Żyje, żyje w szczerym polu,/bis Trzyma głowę na topolu./bis Konik jego koło niego,/bis Grzebie nóżką, żałuje go./bis Jakżem miewał swego pana,/bis Jadłem zawsze garstkę ziarna./bis Teraz nie mam garstki sieczki,/bis Stoję we krwi po kosteczki./bis Jakżem miewał swego pana,/bis Miałem zawsze garstkę ziarna./bis Teraz nie mam garstki siana,/bis Stoję we krwi po kolana./bis Jakżem miewał swego pana,/bis Miałem zawsze garstkę ziarna./bis Teraz nie mam garstki słomy,/bis Rozdziobią mnie kruki, wrony./bis [18] Wariant 15 Jedzie wojsko od Berlina, Poznaj, matko, swego syna. Jakżem ja go poznać miała, Trzy latam go nie widziała. Leży on tam, pod Berlinem, Trzyma główkę pod kamieniem, A koń jego koło niego Grzebie nóżką, żałuje go. Już wygrzebał po kosteczki, Wstawaj, panie, daj mi sieczki. Już wygrzebał po kolana, Wstawaj, panie, daj mi siana. Pókiś, panie, na mnie siadał, To ja czysty owies jadał, Teraz nie mam suchej słomy, Rozdziobią mnie kruki, wrony. Trąbka trąbi tra-ta-ta-ta, Głos po polu z wiatrem lata, Szumi Wisła niespokojna, Bory szumią: wojna, wojna! [18] Wariant 16 Idzie żołnierz borem, lasem,/bis Hej! Przymierając z głodu czasem./bis Suknia na nim poblakuje,/bis Hej! Wiatr dziurami przelatuje./bis Nie poznały siostry brata,/bis Hej! Wraca do dom w długie lata./bis Starsza siostra miecz odpina,/bis Hej! A ta średnia drzwi otwiera./bis A najmłodsza, płacze, wita,/bis Hej! I o zdrowie jego pyta./bis Nie płacz, nie płacz, siostro droga,/bis Hej! Bo to już ostatnia droga./bis Będziem teraz razem żyli,/bis Hej! Bośmy wojnę ukończyli./bis [18] Wariant 17 Jedzie, jedzie rycerz zbrojny, Wraca do domu z długiej wojny. Suknia jego poplamiona, Szabla jego wyszczerbiona. Przywitał go ojciec stary, Siostry mu wyniosły dary. Cieszyli się bracia mili I sąsiedzi się cieszyli. Gdzieżeś, matko, wracam z boju, Wyjdź tu do mnie, wyjdź z pokoju. A jak miła ta nowina, Matko, matko, wyjdź do syna. Jakże może wyjść do ciebie, Gdy od roku po pogrzebie. Pokój w ziemi ma zrobiony I kamieniem przyłożony. Jam ten pokój dla niej sprawił, Zbyt długo na wojnie bawił. Już mi w wiecznej żyć żałobie, Gdy przeze mnie matka w grobie. Mszy i modlitw nie zaniechał, Jak przyjechał, tak odjechał. Znikł za górą rycerz zbrojny, Już nie wróci nigdy z wojny. [18] Wariant 18 Jedzie, jedzie rycerz zbrojny, Wraca do dom z długiej wojny. Suknia jego pokrwawiona, Szabla jego wyszczerbiona. Wita ojciec syna stary, Siostry mu wynoszą dary. Cieszą się nim bracia mili I sąsiedzi się cieszyli. A ja z wojny wracam w znoju, Matko moja, wyjdź z pokoju. Niech uściskam twoje nogi, Wyjdź przywitać syna z drogi. Ach, już matka nie wybieży, Bo od roku w grobie leży. Na grób poszedł rycerz w zbroi I tam płakał matki swoi. [18] Wariant 19 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając z głodu czasem. Suknia na nim nie blakuje(1), Wiatr dziurami przelatuje. Chustka czarna jest za pasem, Ale i tej pusto czasem. Chociaż żołnierz obszarpany, Przecież ujdzie między pany. Trzeba by go obdarować, Soli jemu nie żałować. Wtenczas żołnierza szanują, Kiedy trwogę na się czują. Zapłać-że mu Jezu z nieba, Boć go pilna jest potrzeba. W kotły, bębny uderzyli, Na wojenkę zatrąbili. I ja też bym rad pojechać, Nie ma mi kto konia siodłać. Starsza siostra usłyszała, Konia bratu osiodłała. Młodsza miecz mu przypasała, Sama rzewnie zapłakała. Nie płacz, nie płacz siostro brata, Powrócę ja za trzy lata. Nie wyszło roku półtora, Wojownicy jadą z pola. Witam, witam mospanowie(2), Daleko tam brat na wojnie? Leży w polu na Podolu, Na Podolu w szczerym polu. Trzyma główkę na kamieniu, Prawą nóżkę ma w strzemieniu(3). Konik jego, wedle niego, Grzebie nóżką, żałuje go. I wgrzebał się po kolana, Żałujący swego pana. Wstawaj panie młodziusieńki, Ja twój konik wierniusieńki. Póki mój pan na mnie siadał, To ja gołe ziarno jadał. Teraz nie mam sieczki, słomy, Rozniosą mnie kruki, wrony. [19] Objaśnienia (1) – nie blakuje – nie błyszczy bogactwem (2) – mospan – grzecznościowa forma zwracania się jak dzisiaj „pan”, jest skrótem od „miłościwy panie”. (3) – strzemię – umocowane do siodła oparcie pod stopy Wariant 20 Idzie żołnierz borem, lasem, Przymierając z głodu czasem. To bida, to bida, oj to, to, to, To bida, to bida, niedola. Suknia na nim nie blakuje, Wiatr dziurami przelatuje. To bida, to bida... Chustka czarna jest za pasem, Ale i tej pusto czasem To bida, to bida... Trzeba by go obdarować, Soli jemu nie żałować. To bida, to bida... Wtenczas żołnierza szanują, Kiedy trwogę na się czują. To bida, to bida... Zapłać że mu Jezu z nieba, Boć go pilna jest potrzeba. To bida, to bida... [22] Wariant 21 Idzie żołnierz borem lasem borem lasem, Przymierając z głodu czasem, z głodu czasem. Suknia na nim nie blakuje, Wiatr dziurami przelatuje. Chociaż żołnierz obszarpany, Przecież stoi między pany. Trzeba by go obdarować, Chleba, soli nie żałować. W ten czas żołnierza szanują, Kiedy trwogę na się czują. Zapłać, że mu Jezu z nieba, Boć go pilna jest potrzeba. W kotły bębny uderzyli, Na wojenkę zatrąbili. Starsza siostra usłyszała, Konia bratu osiodłała. Młodsza miecz mu przypasała, Sama rzewnie zapłakała. Nie płacz, nie płacz siostro brata, Powrócę ja za trzy lata. Nie wyszło roku półtora (tak półtora), Wojownicy jadą z pola. Witam, witam mospanowie, Daleko tam brat na wojnie. Leży w polu na Podolu, Prawą nóżkę ma w strzemieniu. Konik jego wedle jego, Grzebie nóżką, żałuje go. I zagrzebał się po kolana, Żałując swego pana. Wstawaj panie młodziusieńki, Ja twój konik wierniusieńki. Póki na mnie pan mój siedział, To ja czyste ziarno jadał. Teraz nie ma sieczki słomy, Rozdziobią nas kruki, wrony. [23] Wariant 22 Pod Kamieńcem, pod Podolskim Stoi Turek ze swym wojskiem. Stoi, stoi nie wojuje, Więcej wojska potrzebuje. Hetman w polu kołem toczy, Turecczyźnie pluje w oczy. Leci strzała za strzałami, Krew się leje rękawami. [2] Wariant 23 Pod Kamieniem, pod Podolskim, stoi Turek ze swym wojskiem. Stoi, stoi i wojuje, więcej wojska potrzebuje. I wysłała matka syna na wojinke do Turczyna. I wysłała siostra brata na wojinke na trzy lata. Minuł roczek, drugi mija, mego brata ni ma, ni ma. Pyta siostra najstarszego: czyś nie widział brata mego. Widziałem go w czystym polu, trzyma główkę na kąkolu, konik jego wedle niego, grzebie nóżką, żałuje go. I wygrzebał po kolana, tak żałuje swego pana. Kiedy tyn pon na mnie siadał, to ja goły owies jadał. Teraz nie mam garstki sieczki, stoję we krwi po kosteczki, teraz nie mam garstki słomy, rozdziobią mnie kruki, wrony. [24] Informacje dodatkowe Cała pieśń składa się z trzech odrębnych części, które bywają śpiewane niezależnie od siebie. Pierwsza to wstęp, który dotyczy doli żołnierskiej i nędzy. Druga część to żal siostry za bratem, który odjeżdża i nie wróci, tudzież motyw konia, grzebiącego mogiłę dla swego pana. Trzeci fragment to refleksje o grozie wojny i spokoju sielskim, chociażby w niedostatku. W pochodzeniu pieśni wyróżnić można część rodzimą, ludową i literacką, szczątki dawnej melodii rycerskiej. Utworem literackim jest dzieło o kole rycerskim[2], zapisane na okładce frankfurckiego wydania łacińskiej Historii Heroda z 1584 r[13].: Piękne jest koło rycerskie, Komu dał Bóg serce męskie. Hetman wojsko kołem toczy Nieprzyjacielowi w oczy. Wozy łańcuchami spinają, Bo się trwogi spodziewają. A gdy się już potkać mieli, Jezu Chrysta zawołali: Jezu Chryste Nazareński! Wejrzyj na lud chrześcijański. W żarskim biegu drzewce kruszą, Nie jeden się żegna z duszą. Jednemu się mienią oczy, A z drugiego krew się toczy. Trzeci woła, by dobito, Albo szablą łeb ucięto. A ci co w mogiłach leżą, Do pewnego kresu bieżą. Trzeba żołnierza szanować, Chleba soli nie żałować. W ten czas żołnierza szanują, Kiedy trwogę na się czują. Chociaż żołnierz nie ubrany, Przecież ujdzie między Pany. Suknia na nim nie blakuje, Dziurami wiatr wylatuje. Chustka jest czarna za pasem, Ale i tej pusto czasem. Zapłać-że mu Jezu z nieba, Boć go jest pilna potrzeba[2], [9], [15]. Motyw sióstr, które żegnają brata, odjeżdżającego na wojnę, jest rodzimy. Wiele pieśni polskich, ruskich, rosyjskich i litewskich korzysta z niego w swoich historiach. Groźba młodszej siostry, że się zabije, powtarza się w utworach. Samobójstwo siostry przy odjeździe brata, a także kopanie mogiły swojemu panu przez wiernego konia. Oddana służba tego zwierzęcia nawet po śmierci właściciela to jeden z ulubionych tematów pieśni żołnierskiej w Europie[2]. Jest to jedna z najstarszych piosenek żołnierskich. Powstała najprawdopodobniej w czasach napoleońskich, lecz geneza jej powstania może także sięgać wcześniejszych lat[5]. Najwcześniejszy jej zapis pochodzi z 1584 r., ale niektórzy badacze przypuszczają, że jej narodziny sięgają czasów bitwy pod Warną (1444 r.). Śpiewano ją także ze zwrotkami „o wiernym koniku”, zapożyczonymi prawdopodobnie z innego starego utworu W kotły, bębny uderzyli: Trzyma głowę na kamieniu, Prawą nóżkę na strzemieniu, Konik jego wedle niego, Grzebie nóżką, żałuje go. — Póki mój pan na mnie siadał, Tom ja gołe ziarna jadał; Teraz nie mam prostej słomy, Rozdziobią mnie kruki, wrony. Wersja muzyczna w opracowaniu Karola Szymanowskiego uwzględnia o wiele późniejszy popularny motyw refrenowy: „To bida, to bida, oj to to to, to bida, to bida, niedola![8]” Inną wersją jest prawdopodobieństwo powstania piosenki w piechocie wybranieckiej Stefana Batorego, do której werbowano obok drobnej szlachty wielu chłopów. W różnych wersjach tego utworu można znaleźć ślady ludowego pochodzenia pieśni: Lepiej w domu cepem buchać Niż na wojnie kuli słuchać! A w innym wariancie: Lepsza w domu groch, kapusta Niż na wojnie kura tłusta[22]. Dwunasty wariant tekstu został nadesłany przez Jana Kaweckiego w ramach konkursu zorganizowanego staraniem Zarządu Głównego Związku Młodzieży Wiejskiej oraz redakcji tygodnika „Nowa Wieś”. Jego informatorem był Gotlieb Lubomiski z miejscowości Karwie (pow. Mrągowo) oraz Karner Sieglina. Podana wersja melodyczna do tej wersji strof, pochodząca z terenu warmińsko-mazurskiego, wyłamuje się z 15 wariantów melodii, które do tego balladowego wątku treściowego podał Oskar Kolberg w 1857 r. (zob.: O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. I, Wrocław 1961, s. 224–234). Różni się też od melodii, które do słów: „Sztyry bymbny zabemniały” i „Tam, na drodze, trąby grają” zarejestrowane zostały na Warmii i Mazurach w pierwszym dziesięcioleciu PRL (zob.: M. Sobieski Pieśni ludowe Warmii i Mazur, Kraków 1955, s. 164–166). Odbiega również od wersji kaszubskiej (zob. Ł. Kamieński Pieśni ludu pomorskiego, Pieśni z Kaszub południowych, Toruń 1936, s. 247, 263). Pieśń ta, uważana za jedną z najstarszych, utraciła jednak już żywotność w repertuarze ludowym i rzadko doszukać jej się można w pamięci najstarszych pokoleń. Cenne jest zatem, że z okazji konkursu ujawnił się jeszcze jeden jej wariant melodyczny, zapisany przez Jana Kaweckiego. Trzynasta wersja ukazała się w śpiewniku dzięki Ludwice Lewandowskiej. Czternasty wariant słów przekazał Zdzisław Januszkiewicz, który zaczerpnął ich wiarygodność od swojego ojca. Piętnasta wersja tekstu została nadesłana przez Genowefę Karcz. Szesnasty wariant pieśni opublikowano dzięki Stanisławie Michałek. Usłyszała utwór od swojej prababci ok. 1904 r. Stał się on później popularny w szeregach partyzanckich w okolicach Sufczyna. Jedzie, jedzie rycerz zbrojny (por. ze słowami utworu pt. „Syn”) to siedemnasty i osiemnasty z możliwych wariantów pieśni. Tekst pierwszy został nadesłany w ramach wyżej wymienionego konkursu przez Zygmunta Świder. Informatorem była Janina Basztura zamieszkująca Puszynę w powiecie Niemodlin. Utwór rozpowszechnił się natomiast w okolicach Miłek. Pod tym samym tytułem słowa wersji osiemnastej przekazała natomiast Jadwiga Zysik. Teksty zaprezentowane w publikacji pt. Z pieśnią i karabinem są wariantami najdawniejszej pieśni żołnierskiej, która, jak to udowodnił Stanisław Wasylewski w rozprawie Pieśń o żołnierzu tułaczu („Lud”, XVI, s. 248), sięga swą genezą początków XVI w. Wersję tego utworu pt. „Pieśń koła rycerskiego” odnalazł w 1829 r. T. Ujazdowski w bibliotece pojezuickiej w Cieszynie na okładce frankfurckiego wydania Historii Herodota z 1584 r. Wydrukował ją po raz pierwszy w Pamiętniku Sandomierskim (1830, t. II, s. 109). „Pieśń o żołnierzu tułaczu” znajdujemy następnie w wielu zbiorach regionalnych i ogólnopolskich XIX w. m. in. u W. Zalewskiego w publikacji Pieśni polskie i ruskie ludu galicyjskiego (Lwów 1883, s. 72), O. Kolberga Pieśni ludu polskiego (Warszawa 1857, s. 224), Z. Glogera Starodawne dumy i pieśni (Warszawa 1877, s. 12-14). W okresie I wojny światowej i walk legionowych o niepodległość Polski pieśń ponownie stała się bardzo aktualna. Opracowali ją m. in.: wspomniany już Stanisław Wasylewski, Aleksander Słapa Polska pieśń ludowa o wojnie i żołnierzu : antologia (Kraków 1916, s. 5-6) i Franciszek Barański Jak to na wojence ładnie... : pieśni żołnierskie i legionowe 1914-1911 (Lwów b.r., s. 67, 75). W czasach międzywojennych pisał o niej Jan Stanisław Bystroń Polska pieśń ludowa (Kraków b.r., Bibl. Nar., ser. I, nr 28) i omówił ją również w swej pracy Zygmunt Andrzejowski Wojenna pieśń polska (t. I, Warszawa 1939, s. 34). Należała już jednak do pieśni ginących i rzadko spotykanych w terenie. Tragiczne dzieje Polski w czasach ostatniej wojny przyczyniły się do ponownego jej odrodzenia i popularności. Z publikacji, które ukazały się już w Polsce Ludowej, pieśń tę znajdujemy u Juliana Przybosia Jabłoneczka : antologia polskiej pieśni ludowej (Warszawa 1957, s. 419), u Stanisława Czernika Polska epika ludowa (Warszawa 1958, s. 59) i w kilku śpiewnikach. Nadesłane na konkurs ZMW ciekawe warianty świadczą wymownie, iż pieśń „Idzie żołnierz borem, lasem” znana jest obecnie w wielu regionach Polski[18]. |