987654321Wariant:Tekst utworu Wariant 1 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, przysięga klęcząc: świadkiem naszym Bóg. Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, Śmierć naszem hasłem, niechaj zadrży wróg. I dobosz zagrzmiał już sojusz zawarty, z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał. Paszcz tysiąc zieje, rzeź krwawa się wszczyna Już mur zwalony, nie padł ani strzał; Okropny postrach poniósł tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumnie zrywa, Otacza wolnych dzikiej hordy wał, Śmierć albo życie, tu wyboru nie ma, Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty, I któż to zdziałał? A był to pułk czwarty! On to po ciężkiej i krwawej rozprawie Jak ostry piorun, jako bitwy Pan, Ponuro wracał ku tęsknej Warszawie, Krew obmył w Wiśle już z przyschniętych ran. Czerwono w morzu płynie prąd niestarty, Krew to walecznych, przelał ją pułk czwarty. Daremne męstwo! Ojczyzna zgubiona; Ach! Nie pytajcie, kto spełnił ten czyn; Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jej rodzony syn(1). W kawałki znowu kraj polski rozdarty, Krwawemi łzami zapłakał pułk czwarty. Żegnajcie bracia, których mam przy boku, Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń, Wam lepszy udział dostał się w wyroku, Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. Jak biedny tułacz na kiju oparty W kraj obcy idzie nasz dzielny pułk czwarty. Dziesięciu mężczyzn obłąkanym krokiem, Przechodzi chwiejno pod graniczny słup; Ciekawem zewsząd na nich patrzą okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup. Kto idzie? Stójcie, grzmią graniczne warty. My to, dziesięciu — cały to pułk czwarty. [1], [11], [12], [13] Objaśnienia (1) – słowa te dotyczą prawdopodobnie generała Jana Krukowieckiego, odpowiedzialnego za kapitulację Warszawy. Wariant 2 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, Przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziemy w święta sprawę, Śmierć hasłem naszem, niechaj zadrży wróg. /Już dobosz zabrzmiał, już sojusz zawarty, Z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty./bis Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie twardym murem nieprzyjaciel stał! Paszcz tysiąc zieje, rzeź się krwawa wszczyna, Już mur zwalony, nie padł ani strzał; /Okropny przestrach padł na tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty./bis Pod Ostrołęką wróg się dumny zżyma, Otacza wolnych dzikiej hordy wał — Śmierć albo życie! Tu wyboru nie ma, Z bagnetem naprzód! Nie padł ani strzał! /I już dla naszych odwrót jest otwarty — I któż to zdziałał? O, był to pułk czwarty!/bis On to po ciężkiej i krwawej rozprawie, Jak groźny piorun, jako bitwy pan, Ponuro wraca ku tęsknej Warszawie, Krew obmyć w Wiśle z przyschniętych już ran; /Czerwono płynie w morze prąd niestarty — Krew to walecznych, przelał ją pułk czwarty!/bis Daremne męstwo! Ojczyzna zgubiona… Ach nie pytajcie kto ten spełnił czyn! Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jej wyrodny syn! /W kawałki znowu kraj polski rozdarty, Krwawemi łzami zapłakał pułk czwarty!/bis Żegnajcie, bracia, których nam przy boku Za świętą sprawę wzięła, śmierci dłoń! Wam lepsza dola padła w dział z wyroku, Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. /Jak biedny tułacz, na kiju oparty, W kraj obcy idzie na zawsze pułk czwarty.../bis Dziesięciu mężów obłąkanym krokiem Przychodzi chwiejno pod graniczny słup; Ciekawem zewsząd patrzą na nich okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup... /— Kto idzie? Stójcie! — krzykną pruskie warty. — My to dziesięciu — cały nasz pułk czwarty./bis [2], [8] Wariant 3 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, Przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę — Śmierć naszem hasłem, niechaj zadrży wróg! Już dobosz zagrzmiał! Już sojusz zawarty! Z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał: Paszcz tysiąc zieje, bój się krwawy wszczyna, Już mur zwalony, nie padł ani strzał. Okropny postrach padł na tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumnie zżyma, Otacza naszych dzikiej hordy wał, Śmierć, albo życie, tu wyboru niema ! Z bagnetem w ręku — nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty — I któż to zdziałał? To był nasz pułk czwarty. On to po ciężkiej i twardej rozprawie, Jak ostry piorun, jako bitwy pan, Wracał ponuro ku tęsknej Warszawie, Krew obmył w Wiśle z już przyschniętych ran. Czerwono płynie w morze prąd niestarty — Krew to walecznych: przelał ją pułk czwarty. Daremnie męstwo! Ojczyzna zgubiona! Ach! nie pytajcie, kto spełnił ten czyn! Zabójczy potwór wyszedł z matki łona Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn! W kawałki znowu Polski kraj rozdarty. Krwawemi łzami zapłakał pułk czwarty. Dzisiejszej doby jeszcze kat cię pęta, Wisi nad tobą pęk zatrutych strzał, Lecz jeśliś wierna jest i sercem święta, My to wyczujem skroś — przez ryki dział Staną do dzieła strzelby i pałasze, Wyrzucać kordon poza włości nasze. Tęsknim ku tobie i tyś jest jest, jak urna, Z której wypadnie wielki Polski los. Matko Warszawo! Bądźże ty górna! Gdy dzieje wyją, strój wysoki głos! Rzeknij! A cały naród ci odpowie: Powstań! koroną ty dźwigasz w zasnowie! Żegnajcie bracia, których nam przy boku Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń! Wam lepszy udział dostał się w wyroku, Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń; Jak biedny tułacz na kiju oparty, W kraj obcy idzie nasz dzielny pułk czwarty. Dziesięciu mężczyzn obłąkanym krokiem Przechodzi chwiejnie przez graniczny słup, Ciekawem zewsząd patrzą na nich okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup. Kto idzie!? Stójcie! Krzykną pruskie warty. To my dziesięciu, cały to pułk czwarty. — [3], [5] Wariant 4 Tysiąc uklękło, by w Warszawie przysiąc, że bez wystrzału stoczą święty bój! Doboszu, bij! Do bitwy rusza tysiąc i bagnetowi los zawierza swój. Niech Polska, pomna świeżych jeszcze szram, zna Czwarty Pułk i niech współczuje nam! Gdyśmy toczyli krwawy bój pod Pragą, z luf naszych nie padł ani jeden strzał, pułk nasz zaciekłą szczycił się odwagą i wrogie linie na bagnety brał! Zdumiona Praga niech zaświadczy wam, jak Czwarty Pułk zwyciężał u jej bram! Chociaż złowróżbnie nam pod Ostrołęką tysiącem paszcz ognistych groził wróg, nasz bagnet, biegłą prowadzony ręką, przez podłe serca otwarł dosyć dróg! Niech Ostrołęka również powie wam, jak Czwarty Pułk w krwi brodził u jej bram! A chociaż wiele mężnych serc zamarło, pułk atakując na bagnety gnał, i choć zły los uchwycił nas za gardło, z luf naszych nie padł ani jeden strzał! Gdzie Wisła krwią spłynęła, także tam nasz Czwarty Pułk lał krew i krwawił sam! O biada! Już Ojczyzna nam przepada! Nie pytaj, skąd nieszczęsny taki stan! Kto się urodził w Polsce, temu biada! Krew płynie świeża z ledwie zaschłych ran. A najdotkliwsza z ran, powiedzą wam, to Czwarty Pułk! I to nie będzie kłam. Żegnajcie, bracia, na śmierć ugodzeni, wy, coście w szyku padli obok nas! My jeszcze żywi, rany krew rumieni, a kraj nasz zginął już na wieczny czas! O Panie, daj godziwie umrzeć nam, weź Czwarty Pułk i jako szpadę złam! W ponurej mgle przechodzi z polskiej ziemi dziesięciu mężnych za granicę Prus, wszyscy posępni kroczą, wszyscy niemi, a wtem: Kto idzie? Szereg w ziemię wrósł. I głos: „Dziesięciu, których zliczysz sam, to Czwarty Pułk! A reszta leży tam!” [4], [7] Wariant 5 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg, z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, śmierć naszym hasłem, niechaj zadrży wróg! Już dobosz zagrzmiał, już sojusz zawarty, z panewką próżną idzie w bój Pułk czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał, paszcz tysiąc zieje, bój się krwawy wszczyna, już mur zwalony, nie padł ani strzał. Okropny postrach padł na tłum rozżarty, spokojnie wrócił do Pragi Pułk Czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumnie zżyma, otacza naszych dzikiej hordy zwał, śmierć albo życie, tu wyboru nie ma. Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty, i któż to zdziałał? To był nasz Pułk Czwarty. On to po ciężkiej i krwawej rozprawie jak ostry piorun, jako bitny pan wracał ponuro ku tęsknej Warszawie, krew obmył w Wiśle już z przyschniętych ran. Czerwono płynie w morze prąd niestarty — krew to walecznych: przelał ją Pułk Czwarty. Daremne męstwo. Ojczyzna zgubiona. Ach, nie pytajcie, kto spełnił ten czyn. Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn. W kawałki znowuż Polski kraj rozdarty, krwawymi łzami zapłakał Pułk Czwarty. Żegnajcie, bracia, których nam przy boku za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń, wam lepszy udział dostał się w wyroku, nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. Jak biedny tułacz na kiju oparty, w kraj obcy idzie nasz dzielny — Pułk Czwarty. Dziesięciu mężów obłąkanym krokiem przechodzi chwiejnie przez graniczny słup; ciekawym zewsząd patrzą na nich okiem, z nich każdy idzie jak bez życia trup. Kto idzie? Stójcie! Krzykną pruskie warty, — To my dziesięciu, cały to — Pułk Czwarty. [6], [14] Wariant 6 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, przysięga klęcząc: świadkiem naszym Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, śmierć hasłem naszym, niechaj zadrży wróg. /Już dobosz zagrzmiał, już sojusz zawarty, z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty./bis Wiadoma światu ta sławna Olszyna, gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał. Paszcz tysiąc zieje, bój się krwawy wszczyna, już mur zwalony, nie padł ani strzał. /Okropny postrach padł na tłum rozżarty, spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty./bis Żegnajcie, bracia, których nam przy boku, za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń. Wam lepszy udział dostał się w wyroku, nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. /W kraj obcy idzie nasz dzielny pułk czwarty, jak biedny tułacz na kiju oparty./bis [9] Wariant 7 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, Przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, Śmierć hasłem naszym, niechaj zadrży wróg. Już dobosz zabrzmiał, już sojusz zawarty, Z panewką próżną idzie w bój Pułk Czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie twardym murem nieprzyjaciel stał! Paszcz tysiąc zieje, rzeź się krwawa wszczyna, Już mur zwalony, nie padł ani strzał! Okropny postrach padł na tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi Pułk Czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumny zżyma, Otacza wolnych dzikiej hordy zwał Śmierć albo życie! Tu wyboru nie ma! „Z bagnetem naprzód!” — Nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty. I któż to zdziałał? O! To był Pułk Czwarty. On to po ciężkiej i krwawej rozprawie, Jak groźny piorun, jako bitwy pan Ponuro wraca ku tęsknej Warszawie, Krew obmyć w Wiśle już z przyschniętych ran. Czerwono płynie w morze prąd niestarty — Krew to walecznych, przelał ją Pułk Czwarty! Daremne męstwo! Ojczyzna zgubiona! Ach, nie pytajcie, kto spełnił ten czyn; Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn. W kawałki znowu kraj polski rozdarty, Krwawymi łzami zapłakał Pułk Czwarty. Żegnajcie, bracia, których nam przy boku Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń; Wam lepsza dola padła w dział wyroku. Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. Jak biedny tułacz na kiju oparty, W kraj obcy idzie na zawsze Pułk Czwarty! Dziesięciu mężów z obłąkanym wzrokiem Przychodzi chwiejno pod granicy słup: Ciekawem zewsząd patrzą na nich okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup... — Kto idzie? Stójcie! — Krzykną pruskie warty. — My to dziesięciu — cały nasz Pułk Czwarty. [10] Wariant 8 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, Przysięga klęcząc: „Naszym świadkiem Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, Śmierć naszym hasłem, niechaj zadrży wróg”. Już dobosz zagrzmiał, już sojusz zawarty, Z panewką próżną idzie w bój Pułk Czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał: Paszcz tysiąc zieje, rzeź się krwawa wszczyna, Już mur zwalony, nie padł ani strzał. Okropny przestrach padł na tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi Pułk Czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumnie zrywa, Otacza wolnych dzikiej hordy wał. Śmierć albo życie, tu wyboru nie ma, Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty, I któż to działał? A był to Pułk Czwarty! On to po ciężkiej i krwawej rozprawie, Jak ostry piorun, jako bitwy pan, Ponuro wracał ku tęsknej Warszawie, Krew obmył w Wiśle już z przyschniętych ran. Czerwono płynie w morzu prąd niestarty, Krew to walecznych: przelał ją Pułk Czwarty. Daremne męstwo — Ojczyzna zgubiona. Ach, nie pytajcie, kto spełnił ten czyn. Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn. W kawałki znowu kraj polski rozdarty, Krwawymi łzami zapłakał Pułk Czwarty. Zegnajcie bracia, których nam przy boku Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń. Wam lepszy udział dostał się w wyroku, Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. Jak biedny tułacz na kiju oparty, W kraj obcy idzie nasz dzielny Pułk Czwarty. Dziesięciu mężów obłąkanym krokiem Przechodzi chwiejno przez graniczny słup. Ciekawym zewsząd patrzą na nich okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup. Któż idzie? Stójcie! — grzmią graniczne warty. — My to dziesięciu: cały nasz Pułk Czwarty! [15] Wariant 9 Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę, Przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg, Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą Sprawę, Śmierć hasłem naszem, niechaj zadrży wróg! Już dobosz zagrzmiał, już sojusz zawarty, Z panewką próżną idzie w bój pułk czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna, Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał, Paszcz tysiąc zieje, bój się krwawy wszczyna, Już mur zwalony, nie padł ani strzał. Okropny przestrach padł na tłum rozżarty, Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty. Pod Ostrołęką wróg się dumnie zżyma, Otacza naszych dzikiej hordy wał. Śmierć, albo życie, tu wyboru nie ma. Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał. I już dla naszych odwrót jest otwarty, I któż to działał? To był nasz pułk czwarty. On to po ciężkiej i krwawej rozprawie, Jak ostry piorun, jako bitny pan, Wracał ponuro ku tęsknej Warszawie, Krew obmył w Wiśle już z przyschniętych ran. Czerwono płynie w morzu prąd niestarty — Krew to walecznych: przelał ją pułk czwarty. Daremne męstwo, Ojczyzna zgubiona. Ach, nie pytajcie, kto spełnił ten czyn. Zabójczy potwór wyszedł z matki łona, Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn. W kawałki znowu kraj polski rozdarty, W kawałki znowu kraj polski rozdarty. Żegnajcie bracia, których nam przy boku, Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń, Wam lepszy udział dostał się w wyroku, Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń. Jak biedny tułacz na kiju oparty, W kraj obcy idzie nasz dzielny pułk czwarty. Dziesięciu mężów obłąkanym krokiem Przechodzi chwiejnie przez graniczny słup. Ciekawym zewsząd patrzą na nich okiem, Z nich każdy idzie, jak bez życia trup. Któż idzie? Stójcie!Krzykną pruskie warty, To my, dziesięciu, cały to pułk czwarty. [16] Informacje dodatkowe Autorem pieśni jest postępowy poeta niemiecki Julius Mosen (1803–1867). Napisana została ku czci 4 pułku piechoty Królestwa Polskiego (tzw. Czwartaków), którego żołnierze rekrutowali się przeważnie z warszawskiej biedoty, rzemieślników i służby dworskiej. Utwór został zamieszczony w zbiorze wierszy „Polienlieder” (tł. „Pieśni Polaków”), wydanym w 1832 r[7]. Tekst rozkolportowano z barwną litografią przedstawiającą pluton czwartaków w reprezentatywnych mundurach[10]. Czwartacy wsławili się swoim bohaterstwem w czasie powstania listopadowego w walkach pod Zakrzewem, Dobrem, Wawrem i w bitwie pod Olszynką Grochowską. Dalsze losy Czwartaków to: próba odsieczy warszawskiej Woli, odmowa oddania broni carskim wojskom, wreszcie przekroczenie granicy pruskiej pod Brodnicą (październik 1832 r.) w pełnym uzbrojeniu. Po dwóch latach internowania w twierdzach Grudziądza, Kwidzyna i Gdańska Czwartacy nie powrócili do swoich domów na terenie zaboru rosyjskiego, lecz masowo wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, gdzie stali się trzonem „Gromady Grudziąż” i „Humań” o ideologii rewolucyjno-demokratycznej[7]. Żołnierze polscy byli owacyjnie przyjmowani w Niemczech, we Francji i w Belgii. Wielki kompozytor niemiecki Ryszard Wagner poświęcił Polakom poloneza fortepianowego na 4 ręce oraz poemat symfoniczny „Polonia”[15]. Nowy przekład utworu pióra Roberta Stillera zastąpił wysłużone tłumaczenie Kamińskiego, które było anachroniczne i nie przylegało w pełni do rytmicznej konstrukcji dzieła[4]. Melodia utworu pochodzi z zagranicy. Według niektórych badaczy napisał ją francuski kompozytor Denis-Doche_Joseph, według innych – niemiecki kompozytor Gustaw Albert Lortzing, który zaczerpnął motyw z muzyki do dramatu Kościuszko der alte Feldherr[10]. |