Bezbronne niebo coraz chmurzy się,
Cisza w nim dojrzewa gorzka jak łza.
Wiecznie złe prognozy wróżą znów deszcz —
— szary dzień powszedni stuka do drzwi.
Zbudź się i ty, wreszcie zbudź
I z nadzieją spróbuj przeżyć ten dzień,
Chociaż raz bądź sobą — w oczy mu spójrz,
Odważnie w oczy mu spójrz
I na lepsze go zmień.
Bo to jest nasz świat,
Bo to jest nasz dom,
Miejsce w nim dla nas dość —
— Dla wszystkich!
Bo to jest nasz świat,
Bo to jest nasz dom —
— Oszczędź mu łez i trosk,
Przed złem go chroń...
Za wiele było niepotrzebnych burz,
Jak cierń ich ślad uparcie w nas tkwi.
Pora by przeszłości spłacić ten dług,
Żeby serce z wiarą mogło znów bić.
To nic, że słów nieraz brak,
Że sprzed oczu znika zbawczy nasz brzeg,
Miłość przecież znaczy więcej niż strach,
O wiele więcej niż strach
I jest tak wiele jak śpiew.
Bo to jest nasz świat,
Bo to jest nasz dom,
Miejsce w nim dla nas dość —
— Dla wszystkich!
Bo to jest nasz świat,
Bo to jest nasz dom —
— Oszczędź mu łez i trosk,
Przed złem go chroń... [2]