Utwór
 
Osoba
 
Zespół
 
Serie
 
 
Publikacja
 
Rękopis
 
Instytucja
Szukaj
[Jak korzystać?]

[Więcej] Czy wiesz...

że sam Tadeusz Woźniak twierdzi, iż piosenka „Pośrodku świata” mimo porządnego tekstu i nagrania, nie zyskałaby popularności, gdyby nie serial „Plebania” oraz kwituje, że tak naprawdę niewiele osób kojarzy go z tym utworem?

[dowiedz się]

Utwór (ostatnia modyfikacja: 2017-04-28 22:30)
Żegnaj lato na rok

Tytuł

Żegnaj lato na rok

Autor słów

OsobaOlewicz Bogdan

Autor muzyki

OsobaTrzciński Wojciech

Data powstania

1979

1Wariant:Tekst utworu

Do trawy na łąkach w zaloty idzie wrzos

A muchy po kątach coraz częściej śpią

Z tych znaków wokoło

Wywróży każdy sam

Że wracać do domu czas

Lato żegnaj nam

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj, żeby wrócić znów

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj nas i wracaj znów

Choć w morzu i w rzece jeszcze kąpią się

To słońce po niebie, co dzień skraca bieg

Znów jabłka na targu są tak tanie, jak barszcz

Korzystaj z ostatnich chwil — konfitury smaż

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj, żeby wrócić znów

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj nas i wracaj znów

Patrz, dzieci do szkoły kasztanów niosą kosz

A w parku powoli czerwień przejdzie w brąz

Nim z deszczu na szybę gdzieś poleci kilka łez

Na oścież otworzy drzwi klub opuszczonych serc

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj, żeby wrócić znów

Żegnaj lato na rok

Stoi jesień za mgłą

Czekamy wszyscy tu

Pamiętaj nas i wracaj znów

Żegnaj lato na rok... [4]

Informacje dodatkowe

Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, tak zwany „ruch sceniczny” gwiazd naszej estrady ograniczał się do trzech postaw. Na „cnotliwą/cnotliwego”, czyli ręce z przodu złożone na podołku, pozycja pośladkowo-krzyżowa, to samo tylko ręce z tyłu, pozycja romantyczno-kardiologiczna, czyli łapanie się za serce, wreszcie do kompletu dołączył gest „papieski”, czyli ręce wzniesione. Tymczasem świat już obejrzał „Gorączkę sobotniej nocy” pierwsze wideoklipy Donny Summer, jakieś fragmenty koncertów The Bee Gees. Kończyła się era ekspresji gestu, trwała na dobre ekspresja ruchu. U nas, jako jedna z pierwszych zorientowała się w nadchodzących zmianach OsobaZdzisława Sośnicka. Płynęła na ostro wznoszącej się fali popularności, w dodatku jak powiada Bogdan Olewicz: była jedną z pierwszych osób, które dawały sobie radę z kontrolą emisji i oddechu wtedy kiedy się poruszały, a nie stały w miejscu. Zdawała sobie sprawę z tej predyspozycji na tyle, że zaczęła wręcz brać lekcje tańca, odbywała próby z grupami tanecznymi. Efekty były bardzo obiecujące, teraz potrzebny był jeszcze odpowiedni repertuar.

Wróćmy do Olewicza. Był on autorem prawie wszystkich tekstów, producentem, albo przynajmniej Dobrym Duchem przygotowywanego z dużym rozmachem dwupłytowego albumu Zdzisławy Sośnickiej. Nadarzała się więc okazja, żeby taką piosenkę tam umieścić, ba jego plany biegły dalej. Jeśli pomysł się uda, artystka pojedzie z tą piosenką do Opola, a to zwykle kończyło się intensywnym lansowaniem w radiowych programach z „Latem z radiem” na czele. Tak, potrzebny był taneczny, wakacyjny przebój.

Tymczasem była dżdżysta jesień 1978 r. i trzeba było nielichej wyobraźni, żeby napisać pogodny, słoneczny przebój. Musiał się nią wykazać i kompozytor Wojciech Trzciński.

Boguś przyszedł do mnie z zamówieniem – opowiada. Wiedziałem, że to dla Dzidki (Sośnickiej – przyp. red.) Znałem jej możliwości, więc po niedługiej wymianie poglądów doszliśmy do wniosku, że to powinno być coś a’ la Boney M. Zwykle sam aranżuję swoje kompozycje, ale tu scedowałem pracę na OsobaJanusza Piątkowskiego, poznańskiego muzyka, który zresztą pracował nad prawie całą płytą. Po prostu jakoś mi nie leżała ta stylistyka. W każdym razie nagrałem demo na kasecie, swoim zwyczajem zaśpiewałem „rybkę” po „norwesku” i ponieważ nagrania były w Poznaniu, straciłem utwór z pola widzenia. Choć prawdę powiedziawszy, nie bardzo byłem przekonany do ostatecznego efektu.

Tymczasem aranżer sprawdził się znakomicie, wplótł w nagranie karaibskie steel drums, czyli blaszane bębny wykonane z metalowych beczek po oleju, albo blaszanych koszy na śmieci, nadając całości stylowe brzmienie (oczywiście nikt w Polsce nie dysponował takimi instrumentami, więc posłużono się odpowiednio zaprogramowanym „klawiszem”). Wojciech Trzciński, rzeczywiście stracił swoją kompozycję z „pola widzenia”, gdyby nie to, sprawy potoczyłyby się inaczej…

Od razu powiem, że nie jest to moja ulubiona piosenka – wyznaje. Jest trochę za bardzo wykalkulowana, wykombinowana. Najważniejszym było wymyślenie szlagwortu, prostego, łatwo wpadającego w ucho, kojarzącego się z tym, co słuchacze już znali, ale mój niesmak wzrósł, kiedy usłyszałem gotowe nagranie. Ja jestem ze starej szkoły OsobaIreny Grygolunas (dziennikarka, autorka tekstów – przyp. red.), a ona za największy grzech uważała transakcentację. A tu, w tym moim szlagwortowym refrenie, aż kłuje w uszy. Zamiast „żegnaj lato na rok”, mamy „żegnaj lato narok”. No, coś potwornego. Zaczęło się przekonywanie, że już się nie da poprawić, bo nagranie skończone, że to taka błaha wakacyjna piosenka i, że Boguś zdaje sobie sprawę z niezręczności, ale „to się przyjmie”.

Mimo tych zastrzeżeń piosenka została zgłoszona w 1979 r. do opolskich premier i co ważniejsze, zakwalifikowana. Kompozytor był ciągle tak dalece nią nie zainteresowany, że na festiwalu się nie pojawił. Zaplanował w tym czasie nagrania swojego musicalu „Azyl”, aż tu ktoś przynosi Expres Wieczorny z wiadomością, że „Żegnaj lato na rok” zdobyło pierwsze miejsce. I nie uwierzą Państwo, mimo napisania dziesiątków przebojów, mimo niechęci, jaką kompozytor czuje do swojego dzieła, to jest jego pierwsza i jedyna opolska nagroda.

Zaś tekst, może i niezbyt zgrabny, stał się na wiele lat przedmiotem żartów i to wcale nie z powodu lekkiego defektu. Przypomnijmy, festiwal opolski to koniec czerwca, początek lata. Tamtego roku, lata nie było! Chłody, deszcze, wiatr przez całe wakacje. Wykrakałeś – mówiono Olewiczowi – powinieneś zmienić branżę i zająć się prognozowaniem pogody[2].

Występuje na fonogramach

 
Copyright © 2007-2011 Biblioteka Polskiej Piosenki • Ostatnia aktualizacja: 2018-07-26 21:59
powered by Athenadeign by TreDo
Odsłon od Listopada 2007
95602982

Odwiedzin od Grudnia 2010
76200043
Korzystanie z zamieszczonych na stronie internetowej utworów (w szczególności tekstów piosenek i nut) i ich opracowań, w całości lub jakichkolwiek fragmentach, jest dozwolone wyłącznie w zakresie własnego użytku osobistego w sposób nienaruszający normalnego korzystania z utworu lub słusznych interesów twórcy. Zakazane jest korzystanie lub/i rozporządzanie opracowaniami, przeróbkami i modyfikacjami utworów zamieszczonych na stronie internetowej. W szczególności zakazane jest wykorzystywanie zamieszczonych na stronie internetowej utworów lub/i ich fragmentów, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, w celach zarobkowych.

Biblioteka Polskiej Piosenki dąży do popularyzacji i utrwalenia wiedzy o polskiej piosence historycznej i współczesnej. Jako instytucja publiczna stara się utrzymać najwyższe standardy zgodności z obowiązującym w Polsce prawem. Biblioteka nie czerpie żadnych korzyści z podejmowanych przedsięwzięć - kieruje się dobrą wolą. Szacunek do pracy Twórców, Autorów i Artystów jest jedną z fundamentalnych zasad funkcjonowania Instytucji. Jeżeli umieszczenie tekstu utworu jest sprzeczne z czyimiś prawnymi lub osobistymi interesami - uprzejmie prosimy o kontakt przy pomocy znajdującego na górze strony formularza lub przy pomocy poczty elektronicznej. Tekst zostanie bezwzględnie usunięty.

Strona Biblioteki Polskiej Piosenki wykorzystuje tzw. pliki cookie do zliczania unikatowych odwiedzin oraz przechowywania informacji o historii odwiedzonych rekordów Biblioteki Cyfrowej. Pliki cookie nie są przechowywane po zamknięciu sesji przeglądarki. Odwiedzający może zmienić ustawienia plików cookie korzystając z odpowiednich okien ustawień swojej przeglądarki.
To jest archiwalna odsłona strony i bazy CBPP.